Dawno mnie tu nie bylo bo ostatnio malo korzystam z netu. W zeszłym roku nic nie gotowałem ale w tym napewno zrobie śliwowice. Zapasy z balonów sie już kończą a to co zalane w beczki jest nietykalne jeszcze przez 15 lat. Wtedy syn kończy 18 lat i na jego 18 urodziny bedzie otwarcie beczuszek. Oczywiscie co roku otwieram beczki bo musze troche je uzupełniac i wtedy oczywiscie prubuje troszke zawartości

I powiem wam, że mimo że nie są to beczki z debu francuskiego czy amerykanskiego, tylko z polskiego, robione na zamówienie, to różnica między szkłem a beczką jest ogromna. Po pierwszym roku, oprucz smaku tanin złapanych z beczki dużej róznicy nie było. Ale po 3latach juz tak. Można powiedzieć ze co roku, trunek w beczce robi sie coraz bardziej aromatyczny i smaczny. W szkle zmiany zachodziły do roku, a potem sie juz nic nie zmienia. Bynajmniej jakoś wyraźnie. I nawet calvados który był już u mnie przekreślony ze wzgledu na zanik aromatu po czasie w beczce dostaje drugiego zycia. Jedynie nie jestem zadowolony z winogron bo one nie mają jakiegoś porywającego aronatu. Ot taki sklepowy cognac. A mam ich niestety najwięcej. To tyle z moich doświadczeń.
Acha, jeszcze porzeczki. 2 czy 3 lata temu gotowałem koledze destylat z porzeczki. Potem próbowałem i dla siebie ugotować ale dwukrotnie wsad mi sie przypalił i to olałem. Najpierw gotowałem całość. Za drugim razem odcedziłem owoce ale i tak poszło do wyrzucenia. I teraz sie zgadałem jakoś z kolegą i dał mi flaszke tego destylatu bo jeszcze nie wypił. Destylat jest bardzo porzeczkowy a beczka nadała by mu na pewno jeszcze lepszego smaku. Dlatego w tym roku podejde trzeci raz do porzeczki. Tyle, że do gotowania wsad musi być idealnie klarowny.