Nastaw chyba fermentuje dobrze - tak oceniam ze zdjęć. Powinieneś zamieszać chociaż raz dziennie.
Szkoda że nie masz już miejsca w balonie. Warto by dołożyć jeszcze 0,5 kg rodzynek.

Witam!
Wczoraj, tj. po 2 dobach od rozpoczęcia fermentacji, zdecydowałem się przewietrzyć nastaw przelewając go i wstrząsając. Na chwilę to pomaga i można wtedy poczuć zapach ananasów, ale siarkowodór wciąż się produkuje (nawdycham się go za szystkie czasy, mam nadzieję,że jego stężenie jest na tyle małe, że mi nie zaszkodzi). Spróbowałem płynu i jest tak kwaśny, że silnie szczypie w język. Zastanawiam się, czy można by ten kwas cytrynowy zneutralizować np. sodą oczyszczoną (niestety z chemii nie byłem zbyt dobry). Zastanawiam się też z czego drożdże produkują ten siarkowodór, czy tylko z pirosiarczynu, czy może także z cukru albo z kwasu cytrynowego. W każdym razie wyniosłem balon do piwnicy i tam całkiem mocno bulgocze mimo temp. 12 st.
Proszę o dalsze propozycje i sugestie. Właściwie to już nie spodziewam się cudu po tej fermentacji ale z ciekawości chcę zobaczyć co z tego będzie. Będzie to dobra nauka na przyszłość.

Pozdrawiam
Piotrek

Drożdże nie produkują siarkowodoru z pirosiarczynu. W żadnym wypadku siarkowanie nastawu nie ma związku z wydzielaniem H2S.
Czy nastaw jest zbyt kwaśny to możesz ocenić mierząc pomiar kwasowości. TUTAJ masz przyrząd do pomiarów.

Damian i Krzysztof! Dziękuję Wam za pilotowanie mojej sprawy. Nastaw przetrzymałem przez 3 dni w piwnicy w temp. ok. 12 st. aż przestał wydzielać się siarkowodór. Codziennie go wstrząsałem. W końcu mogłem go przenieść do mieszkania. Teraz fermentacja powoli zbliża się do końca, a co z tego wyjdzie to jeszcze napiszę.

Pozdrawiam
Piotrek

Przyjdź na Zlot, nie ma jak bezpośrednia wymiana doświadczeń.

Witam!
Perypetie z moim nastawem zakończyły się całkiem dobrze. Wino nie ma ani śladu po zapachu zepsutych jaj. Kwasowość też jest w normie, a przecież wsypałem 3 łyżki stołowe kwasku cytrynowego. Chętnie przyjechałbym na spotkanie winiarzy i przywiózłbym próbki moich win ale jest to dla mnie trochę kłopotliwe, bo do Łodzi mam z 200 km. Zależałoby mi na opinii znawców. Przez zimę robiłem wina z owoców egzotycznych ( ananasy, kiwi, pomarańcze). Pokusiłem się też o zrobienie wina z czerwonej papryki ( dość dobre ), a nawet buraków ćwikłowych ( kolor ma ciekawy ale nie jest zbyt smaczne, może je dosłodzę. Ale wpadłem na pomysł żeby na przyszłość buraki ugotować bo wtedy nie są już takie ostre). Obecnie czekam na wiosnę i kwiatki, a potem nasze rodzime owoce. Eksperymenty z winami stały się ostatnio moją pasją.
Jeszcze raz dziękuję za porady i wskazówki i pozdrawiam wszystkich pasjonatów wina domowej roboty.

Piotrek

To dobrze że problemy z siarkowodorem się zakończyły i wino jest bez "zapaszków". Jak masz problemy to wał śmiało z pytaniami. 200 km. nie sprawia nam problemu. Jak będziemy mogli to pomożemy. A propos wpisz miasto (lokalizację do profilu). To zawsze pomaga i wiemy jaki mamy dystans. do sprawy.

Dobrze, że wyszło ok.

A jeśli któryś z "eksperymentów" wyjdzie/wyszedł ciekawy opisz go, tu na Forum, może znajdziesz naśladowców lub uda się go rozwinąć i wzbogacić.