Geronimo napisał(a):
Marek chyba kiedyś pisał o strząsaniu kwiatów w foliowej torebce,chyba miały być lekko podsuszone.O ile mnie pamięć nie myli

pozdrawiam
Mi pamięć podpowiada, że baldachy miały być zmrożone:)
Łukasz napisał(a):
Ja w tamtym roku poprostu odrywałem palcami kwiecie - co jednak skutkowało tym, że pozostała pewna częśc "zieleniny". Wina jeszczem nie próbował, ale zastanawiam się czy ta znikoma ilośc wpłynęła na smak czy nie - mam nadzieję, że nie...
Czy jednak przy takim skubaniu z krzaczka pyłek nie osypuje się na ziemię? Pamiętam, że w zeszłym roku strasznie dużo tego pyłku było, wystarczyło delikatnie potrząsnąć baldachem, żeby opadł.
A co do zieleniny, to zauważyłem, że w gotowych suszach też jej nie brakuje, a jest sporo fanów wina z takiego kwiatu cz.b.
Ja w tym roku nie nastawiam stricte czarnobzowego, za to dodałem susz do dwóch win, jako aromatyczny dodatek. Generalnie kwiatowe mi wywietrzały z głowy...
