Byłem na tegorocznych targach Natura Food i chciałbym podzielić się z Wami wrażeniami z wystawianych tam trunków. Zacznę może od win w kolejności, w jakiej najbardziej mi smakowały. Niewątpliwym zwycięzcą dla mnie była firma zajmująca się importem win i wyrobów kulinarnych z Włoch. Firma nazywa się Export Puglia-Girolamo di Gregorio.Dane mi było spróbować 4 wina, które mieli jedynie do degustacji (brak możliwości zakupu). Wszystkie wina były wytrawne (3 białe i 1 czerwone) i przyznam szczerze, że w mojej subiektywnej ocenie były bardzo przyzwoitymi winami, zwłaszcza patrząc na to co mnie dalej czekało
Firma zajmuje się importem produktów jak przeciery z pomidorów, oliwy, wyroby piekarnicze (coś na zasadzie przekąsek do TV). Właśnie te przekąski można było również skosztować i przyznaję rację Włochowi, który je rekomendował, że są dobre. Co więcej, firma świadczy usługę "szef kuchni w twoim domu" polegającą na wynajmowaniu profesjonalnych kucharzy, którzy gotują u klienta w domu. Obsługa stoiska bardzo fachowa i sympatyczna, na tyle, że wracałem tam 3 razy
Oczywiście nie obyło się bez włoskiego zapewniania, że wina i cała gastronomia pochodzi z Włoch i że jest najlepsza, najzdrowsza i w ogóle naj. Wszystko jednak z wielką dozą humoru i sympatii do klienta. Jak się okazało dalej miernikiem sympatii i podejścia do klienta było już samo nalewanie wina, a konkretnie ilości. Niewątpliwie na tym polu królowali Włosi
Same wina prezentowały oczywiście rożny poziom, ale generalnie byłbym skłonny je zakupić (czego nie można powiedzieć o innych winach, poza dwoma, na targach). Z tego co mówili Włosi i ich tłumaczka, to ich winnica jest stosunkowo mała, bardziej lokalna i "naturalna". Ta naturalność polega m.in. na ręcznych zbiorach owoców i nie używaniu pestycydów w uprawie. Dalsza produkcja jest już typowa-kadzie ze stali a następnie beczki drewniane. Niestety nie zapisałem sobie nazw próbowanych win, a strona firmy jest w przygotowaniu. Znalazłem jednak profil na facebooku. Polecam zainteresowanym.
http://www.facebook.com/ExportpugliaKuchniWloskiKolejne stoisko to kooperacja polsko-czesko-słowacka. Kooperacja polegała na tym, że wina były słowackie, sprzedawał je Czech i Polka:). Wystawca to firma Shellex z Czech. Z tego co udało mi się wywiedzieć jest ona importerem win m.in. z Hiszpanii (wina z okolic Alicante). W pierwszej kolejności skusiłem się jednak na wina owocowe, których mieli jedynie 2. Pierwsze to wino półsłodkie (?) z czarnej porzeczki. Wino bardzo dobre, o intensywnym zapachu owocowym i takim też smaku. Smak przyjemny z przyzwoitym finiszem, co było niestety mankamentem dalszych win, jakie dane mi było tego dnia spróbować. Niewątpliwie wino godne polecenia komuś, kto uznaje winogron za jedyny słuszny produkt winiarski.
Załącznik:
czana porzeczka.jpg
Następne wino to kupaż czarnej porzeczki i aronii. Tutaj już niestety nie było tak kolorowo, bo smakowo wino do mnie nie trafiło w 100%. Z drugiej strony miało również długi finisz i można było odnieść wrażenie, że rzeczywiście wyprodukowane zostało z samego soku tychże owoców. Elementem nadającym nieprzyjemny posmak była dziwna gorycz spowodowana zapewne aronią. Wino jednakże zaklasyfikowałbym do kategorii win znośnych, ale nie pozostających na długo w pamięci.
Załącznik:
aronia-czarna porzeczka.jpg
Po winach owocowych przyszedł czas na miody pitne, których były 4 rodzaje: akacjowy, lipowy, wielokwiatowy i leśny. Tutaj czekało mnie rozczarowanie, ponieważ miody kolorystycznie prezentowały się bardzo ciekawie w butelkach, lecz smak pozostawiał wiele do życzenia. Uściślając miody: akacjowy, lipowy i leśny nie różniły się zasadniczo od siebie. W budowie wszystkie były trójniakami, lecz wszystkim brakowało jakiejś charakterystycznej nuty. Piłem je dwa razy, początkowo z przerwami kilkunastominutowymi, a następnie pod rząd. Miody posiadały zrównoważoną słodycz i określiłbym je mianem uniwersalnych-takich, które mają smakować szerokiej rzeszy konsumentów. Mi również smakowały, lecz nie były to miody, jakie mógłbym Wam polecić. Cenowo prezentowały się atrakcyjnie, bo oscylowały w przedziale do 30 zł za 0,75l (jak i reszta trunków na tym stoisku). Z miodami Damiana, Generała czy Krzysztofa nawet nie chciałbym porównywać. Ewidentnie brakowało mi w tych miodach jakiejś owocowej nuty, czegoś co przełamałoby pustą słodycz, z której trudno było wywnioskować, na jakim miodzie zostały zrobione. Tę cechę miał ostatni miód, do którego dodane były ekstrakty korzenne. Niemniej jednak nawet ten miód nie zrobił na mnie większego wrażenia. Zaliczyłbym je również do kategorii trunków przyjemnych, których jednak nie pamięta się długo. Na podanej stronie producenta miody zajmują miejsca od 1 do 4:
http://www.schellex.cz/medovina?sort=pr ... pager_contOstatnimi trunkami były wspomniane już wina hiszpańskie z regionu Alicante. Ponownie czekało mnie spore rozczarowanie. Wina piłem po długiej przerwie od miodów, więc smak nie był zafałszowany słodyczą. Sama sprzedawczyni przyznała, że jej również średnio pasują te wina. Do skosztowania były 3 rodzaje: czerwone wytrawne, białe półwytrawne i różowe półwytrawne. Wina z kategorii BIO charakteryzowały się mankamentem innych wina na tych targach, a mianowicie krótkim smakiem. Wydawało się, że wina były rozcieńczone, ponieważ momentalnie po przełknięciu smak ustępował. Finiszu w zasadzie zero, a wytrawność w czerwonym winie pozostawiała wiele do życzenia. Zdecydowanie najsłabsze produkty na stoisku.
http://www.schellex.cz/bio-vinoOpuszczamy stoisko czeskie i przenosimy się na firmowe stoisko producenta win aroniowych. Firma Aronica do zaoferowania miała 3 produkty ze swojej "stajni" (czyli wszystkie możliwe). Tutaj nastąpiła podobna rzecz jak przy winach hiszpańskich-wrażenie rozcieńczenia. Po ofercie producenta widać, że jego celem jest zapewnienie różnych wariantów wina z aronii, dzięki czemu można spróbować wino wytrawne, półwytrawne i półsłodkie. Niestety, wszystkie cechowały się słabym smakiem. Brak charakterystycznej cierpkości aronii, która osobiście mi odpowiada. Wina ponoć dosładzane są cukrem trzcinowym i w sumie to wszystko, co była mi w stanie opowiedzieć o technologii produkcji pani, która obsługiwała stoisko. Dodatkowo wino wytrawne miało zdecydowanie za mało garbników przez co mało wspólnego z winem wytrawnym. Od półwytrawnego różnił je jedynie poziom cukru. I tak też było z winem półsłodkim. Smakowo przyzwoite, bo nie odrzucało, ale zdecydowanie wolałbym już zakupić wino aroniowo-porzeczkowe u Czecha niż któreś z tych. A szkoda, bo jest to nasz lokalny produkt, gdyż plantacja aronii jest ponoć w okolicach Dobronia. Pod względem struktury (pomijając słodycz wszystkich win) prezentowały się znacznie gorzej niż te z ostatnich warsztatów w Biowinie (tych ponoć 2 miesięcznych).
http://www.aronica.pl/produkty/Kolejne stoisko to drugi z wyjątków i miłe zaskoczenie dla mnie. Winnica Nobile Verbum Zbrodzice to firma z województwa świętokrzyskiego, która zajmuje się produkcją wina Herbowego. Winnica zajmuje 2 hektary a roczna produkcja nie przekracza ilości 10000 butelek. Dane mi było spróbować jedynie jedno wino czerwone z rocznika 2009-ponoć najlepszego dla firmy. Winnica istnieje od 2004 roku i stopniowo się rozwija. Wina można dostać jedynie w hotelach (np. Mariot w Warszawie). Wino czerwone, wytrawne było dla mnie miłym zaskoczeniem, że w naszym kraju można wyprodukować przyzwoite wino. Dotąd podchodziłem sceptycznie do rodzimych produkcji, a w zasadzie nigdy mnie nie interesowały. Wino prezentowało się bardzo przyzwoicie, było cierpkie z dużą ilością garbników. Niewątpliwie wino wielopłaszczyznowe z długim, przyjemnym finiszem. Uplasowałbym je na drugim miejscu tuż za czerwonym, wytrawnym winem włoski. Polecam zapoznanie się z tym produktem jeżeli ktoś będzie miał okazję. Ponoć firma ma się pojawić w niektórych ekskluzywnych Żabkach w naszym kraju. Czas pokaże. Na koniec mała ciekawostka. Porównajcie tegoroczny plakat konkursowy ze stroną winnicy
. Całkowity zbieg okoliczności.
http://www.winnica-zbrodzice.pl/Na sam koniec winiarskich podróży po Natura Food - firma Vin-Kon. W zasadzie nie wiem od czego zacząć i jak napisać recenzję stoiska. Z firmą spotkałem się tego lata w Uniejowie, kiedy robiłem tam ogród w kompleksie spa, obok którego znajduje się "Zagroda Młynarska". W tejże to zagrodzie można nabyć produkty firmy Vin-Kon. Zaciekawiły mnie od samego początku. Ładna etykieta, szeroka gama surowców, z jakich powstają wina. Najbardziej ciekawiło mnie wino z dzikiej róży, ale jakoś tak się stało, że w efekcie niczego nie zakupiłem. Teraz mogę powiedzieć, że na szczęście, bo wina kosztowały ponad 30 złotych za butelkę, a miałem ochotę na kilka rodzai. Ucieszyłam się kiedy na swojej drodze napotkałem stoisko tejże firmy i ochoczo przystąpiłem do degustacji owego wina z "dzikiej róży". Różowa barwa wina trochę mnie zastanowiła, ale smak dobił. Wino smakuje owszem różą, lecz raczej konfiturą z płatków dzikiej róży, jaką można znaleźć w pączkach. Zapytawszy się pani technolog, jak się potem okazało, czy wino jest produkowane z płatków. Uzyskałem odpowiedź, że nie jest i że jest to wino na bazie soku z owoców dzikiej róży. Być może nie piłem wiele wina z dzikiej róży w swoim życiu, ale te co piłem to miały charakterystyczny posmak...róży. Trudno jest ten smak przeoczyć, nie doszukać się go i nie docenić. Natomiast w tym winie był całkowity jego brak. Wino ponownie uniwersalnie smaczne i ponownie jakby rozwodnione. Przy konwersacji na temat win różanych z panią technolog już zrobiło się niemiło i poczułem się lekko atakowany. Niemniej postanowiłem dalej popróbować. Kolejnym winem było wino śliwkowe. Zapach przyjemny, słodki, w moim odczuciu świadczący o tym, że wino zrobiono z uleny. Jednakże na etykiecie widnieje śliwa węgierka, więc ponownie się pytam o surowiec. Ponoć to krajowa węgierka. Smak już nie był tak przyjemny jak zapach, który zapowiadał, że wino może być ciekawe. Ponownie przeciętne, rozwodnione. Krótki finisz, struktura przypominająca raczej sok-podobnie dzika róża. Ponowna wymiana zdań, ponownie czuje się jakbym coś od tej pani chciał lub starał się coś jej narzucać. Owszem czasami lubię zadawać niewygodne pytania, ale jedynie w celu uzyskania pewności, że człowiek wie o czym mówi. Tutaj natomiast dyskusja przybrała ton raczej wykładu z prawideł winiarstwa. No ale jestem cierpliwy i pozostałem przy stoisku. Kolejne wino już zostało mi zaoferowane przez panią technolog. Zapach nic nie mówi, strzelam w winogron, lecz bardzo niepewnie. Smak też niewiele pomaga. Niewątpliwie owocowy, barwa jasna. Okazuje się, że produktem jest biała czereśnia. Dziwny surowiec i po tym teście utwierdzam się w przekonaniu, że czereśnie należy jeść a nie pić. Oczywiście pozostaje niepewność patrząc przez pryzmat innych win z tej firmy. Kolejne wymiany uprzejmości. Na tapetę wjeżdża temat surowca na wino białe. Problem polegał na tym, że pani potrzebowała wymyślić nowy surowiec na wino białe. Zaproponowałem kwiat czarnego bzu jako bazę. Kij w mrowisko. Po chwili otrzymuję grzańca. Zapach jabłkowo cynamonowy. Smak taki sam. Słodkie, ciepłe, stosunkowo przyjemne. Okazuje się, że wino ma nutę kwiatu czarnego bzu. Pozostało mi wierzyć na słowo. Tak też przedstawia to producent na swojej stronie. Ja jednak nie stwierdziłem obecności tegoż surowca. Szkoda, że firma prezentuje wina tej jakości, bo może to stanowić pożywkę dla osób pragnących udowadniać, że wina można robić jedynie z winogron. Czarna porzeczka Czecha mogłaby stanowić za materiał szkoleniowy dla pani technolog, bo w budowie tamto wino bije na głowę wszystkie wina tej firmy. Nie ukrywam, że miałem duże nadzieje odnośnie tej firmy. Być może kiedyś powrócę do tematu i na spokojnie w domu postaram się podejść raz jeszcze do tematu win tej firmy, a na chwilę obecną polecam jedynie na zasadzie ciekawostki. Jakiej kategorii ciekawostki to niech każdy indywidualnie oceni.
Z win to wszystko. Postaram się wkrótce napisać coś o destylatach oferowanych na targach.