Potwierdzam, że jest czego żałować. Zlot wprawdzie zapowiadał się na kameralne posiedzenie, lecz sukcesywnie dołączali kolejni biesiadnicy. Co do win przyniesionych na ten zlot to w moim odczuciu najlepiej zaprezentowały się: wino generała aronia/ jabłko, wino Darka wiśnia tłoczona na zimno zwana dziewiczą, oraz wino Krzysztofa, które odsłaniało swoje walory z każdym łykiem. Na uznanie zasługuje oczywiście również wino Voya oraz wino Filipa: kwiat cz. bzu/truskawka/banany. Dobrze zapamiętałem jeszcze wino wieloowocowe Darka no i bezkonkurencyjny miód Damiana, który zresztą jeszcze nie zaprezentował, jak dla mnie, niedobrego miodu. Poza jedną ciekawostką

reszta win prezentowała się przyzwoicie z większymi lub mniejszymi niedociągnięciami, lecz nie deklasującymi w żaden sposób tych trunków. Po raz kolejny powtórzę, że nasze środowisko łódzkie prezentuje wysoki poziom winotwórstwa, a nasze oceny są często nazbyt krytyczne. Nie raz bowiem zdarza nam się pić wina komercyjne, które poza tym, że są znośne to nie prezentują sobą nic ciekawego. Co innego nasze domowe produkcje, gdzie wszelkie uwagi zasłyszane bądź wypowiedziane traktuję jako swoistą wykładnię do ewentualnych modyfikacji a nie jako wyrok ostateczny. Wiadomo przecież, że gusta są różne, lecz bardzo rzadko przytrafiają się wina chociażby niedobre. Pozostaje czekać na kolejny zlot, który z tego co słyszałem ma się odbyć w moich okolicach

. Dla tych którzy nie byli pocieszeniem będzie tekst z "Dziwnych przygód Koziołka Matołka"-"A co przeżył i co widział: film ten wszystko Wam opowie". Filmu może nie było, ale zdjęcia a i owszem.
Zapomniałem pochwalić jeszcze nalewek Voya, czego wymaga chociażby kurtuazja:) Nalewki bardzo interesujące, a hiszpańska nalewka prezentowała się odrobinę lepiej niż podczas ostatnich warsztatów w Biowinie, co jest ciekawe, gdyż jej skład ponoć nie zmienił się wcale. Jako entuzjasta anyżu doceniam każdą inicjatywę Voya, który jest chyba najpłodniejszym producentem trunków z tą nutą smakowo-zapachową.